"Wypad na miasto"
Komentarze: 0
Wypad na miasto ~~> tzw. do baru, jak co weekend ;P
Chociaż już nie z tą sama osoba...nie wiem co się wydarzyło, ale A.Z. moja nowa droga "przyjaciólka" zachowuje się wobec mnie jakoś dziwnie... Widocznie już mnie nie potrzebuje, zaklimatyzowała się w nowym otoczeniu...żegnaj!
Ostatnio jeszcze stara przyjaciólka przypomniała sobie o mnie! (K.M.) Zastanawiające jest to czy chciała odbudować więz, czy poprostu wypadek na nartach ja do tego zmusił! Ma złamana nogę i niezbyt może chodzić, wychodzi tylko w okolicach domu, a w takich okolicznościach jak wiadomo dużo znajomych się odwraca i nie ma czasu.
I tak to się zaczeło, miejmy nadzieje ze sie okaże że stara przyjaźń nie rdzewieje! Więc coraz częściej widuje się z K.M. i wszystko się układa...znów zaczynamy się rozumieć :)
No to przejdę do sedna sprawy...piątek :) Przechadzka z dziewczętami do baru (Ja+K+A+E) piwko, bilard i miła rozmowa...ale czas było się zbierać, podążając do domu dopadła nas "zawierucha" padał śnieg :) Odprowadziłyśmy A. na przystanek i poszłyśmy do K. dotrzymać jej jeszcze towarzystwa. hmmm...później wybrałam się z E. do innego baru... hehehe i jak zwykle nowe znajomości ;P Siedziałyśmy same, a obok parka ale koleś cały czas sie na nas gapił...a my wcinałyśmy precelki...jak się później okazało był głodny, ale załapał się tylko na ostatniego precelka. Po chwili podszedł inne kolo i chciał się odsiąść z kolegami hehehe ale zaproponowałyśmy usiąśc przy jednym stoliku z parką i tak sie nas nazbierało, było śmiesznie :) Schodząc na dół spotkałam kolegę z klasy, z którym wcale nie rozmawiam w szkole...a tu prosze podbił i wielce ucieszony sie wita szok chciał żebym się dosiadła ale juz nie mogła...jeden kolo z ich stolika się wyłamał i za moim pozwoleniem poszedł do nas na góre przysiąść się. I tak się zaczeło siłowanie na ręke, pojedynek między ~~> 115kg + 110kg = "remis" z przymrużeniem oka + szef baru ok.90kg nawet mniej okazał się niepokonany! Nie mieli szans ;P Po zawodach zeszliśmy na dół zapalić cygaro wow dosiedliśmy się do stolika od kumpla z klasy i wszyscy paliliśmy...ale były jaja :D E. nie zasmakowało ale ja postanowiłam sie nauczyć, szczerze to żadna rewelacja ale dałam rade ;P Robiło się coraz później i czas było się zbierać do domu, bar też już zamykali:( Chłopaki mnie podprowadzili a później E. Podałam jednemu z nich~>115kg numer kom. i tak sobie piszemy...tylko troszkę mi głupio bo widać że mu zależy jest bardzo miły ale przeraża mnie jego waga. Jeszcze nie wiem jak to rozegram...czas pokaże!
Ogólnie spędziłam fajny wieczór :) spewnością mnóstwo rzeczy pominełam pisząc i zapomniałam o szczegółach, ale to trzeba by było zobaczyć;P
Dodaj komentarz